Najbardziej prestiżowe zawody sportowe w Polsce centralnej wystartowały już po raz trzeci! Tak, tak, nie przesłyszeliście się, wszak w minioną sobotę (9 listopada 2024) w łódzkim klubie Frame miał miejsce pierwszy z pięciu turniejów współtworzących rozgrywki o III Puchar Łodzi. Jak to zwykle bywa w łódzkim snookerze, spodziewać się można było wyłącznie niespodziewanego…
Po burzliwej i obfitującej w zwroty akcji niczym w amerykańskim filmie sensacyjnym fazie grupowej uformowały się pary ćwierćfinałowe. W nich, jak to nieraz w naszych turniejach bywa, doświadczenie spotkało się młodością, taktyka z ułańską wręcz fantazją, a świat snookerowy szturmem wziąć próbowali koledzy z uniwersum poolowego. Człowiek Który Nigdy Nie Przegrywa Przed Półfinałami, czyli Kuba Makowski, poradził sobie z nieprzewidywalnym i brawurowo grającym Konradem Słomą, który w swoim sportowym CV ma przecież już nawet finał tych rozgrywek. Drugi ćwierćfinał to spotkanie kolegów z podwórka, w których królują nieco mniejsze stoły. Kamil Zięba, który z framugą i przytupem wbił się do rozgrywek Łódzkiej Ligi Snookera, poradził sobie z Tomaszem Wójtem. W trzecim ćwierćfinale Maciek Pawłowski Jr wymanewrował zawsze groźnego Jacka Czarcińskiego. Najbardziej wyrównanym pojedynkiem tej rundy było spotkanie Michała Kupisza z Shailenem Lohanim. Tym razem lepszy okazał się ten drugi zawodnik, którego styl gry za każdym razem, gdy mam przyjemność go obserwować, przypomina mi znakomitego swego czasu Matthew Stevensa. Możecie być jednak pewni, że Michał wróci silniejszy. Wiem co mówię, bo w ostatnim czasie regularnie sparujemy razem 🙂
W meczach półfinałowych przedmeczowi faworyci dali radę i stosunkowo pewnie zameldowali się w finale. Kamil Zięba po dość zaciętym meczu ograł Kubę Makowskiego, a Maciek Pawłowski jr poradził sobie z rewelacją turnieju – Shailenem Lohanim. Zgodnie z przewidywaniami, w finałowym starciu były fajerwerki, petardy i inne efekty pirotechniczne, a ostatecznym triumfatorem okazał się Maciek. Być może zadecydowała dyspozycja dnia, a być może nieco większe doświadczenie typowo snookerowe. Tak, czy inaczej obaj panowie zaprezentowali się z jak najlepszej strony, dając wszystkim do zrozumienia, że zdetronizowanie tej świetnej dwójki wymagać będzie bardzo wiele wysiłku. Cóż, tylko jednego możemy być pewni, nikt nie śpi, każdy czuwa i wszyscy już zbroimy się i ostrzymy szable na kolejny turniej!