Marcin Seba zaskakuje Ligowców i wygrywa IV Turniej o Puchar Łodzi 2023/2024

Jednego bolała głowa, a drugiego plecy. Trzeciemu rozładował się telefon, a czwarty czuł złą aurę. Gdy jednak tylko potoczyły się pierwsze kulki IV Turnieju o Puchar Łodzi 2023/2024 (sobota, 6 kwietnia), wszyscy zapomnieli o całym świecie i jego troskach i skupili się wyłącznie na sportowej rywalizacji. Ta, jak się później okazało, tym razem była wyjątkowo zaskakująca!

Już w fazie grupowej gruchnęło niespodziankami. Za takie rozstrzygnięcie niewątpliwie uznać trzeba odpadnięcie już w tej fazie turnieju Leszka Pietrusiaka, Kuby Makowskiego i Jacka Czarcińskiego. Ten pierwszy to wszak gwarant solidnej gry na bardzo porządnym poziomie, Kuba to prawdziwy turniejowy wyjadacz (kwestią czasu pozostaje jego pierwszy finał oraz triumf w tych rozgrywkach), a Jacek to przecież jeden z głównych kandydatów do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej tegorocznej edycji Pucharu Łodzi. W grupie świetnie zaprezentował się za to „zaciąg poolowy”. Konrad Słoma w swoim efektownym stylu przeszedł do ćwierćfinału, tak samo zresztą jak szerzej nieznany tajemniczy niczym Don Pedro Marcin Seba. Bardzo dobrze zaprezentował się również Tomek Wójt, który, choć odpadł w grupie, to zbudował jednak przepięknie luzackiego breaka w wysokości 30 punktów.

Faza ćwierćfinałowa rozpoczęła się od emocjonującego starcia dwóch bardzo dobrych kolegów – Imad Nababteh, na stałe mieszkający w Lublinie, skuszony jednak ewentualną chwałą zwycięstwa w Turnieju, pokonał zawsze groźnego Mukesha Aswaniego. W kolejnym meczu przyjaźni Jędrek Janicki zwyciężył z Markiem Chrześcijankiem, a rosnący w siłę Marcin Seba ograł Daniela Króla. Gejzerów emocji i wahnięć nastrojów dostarczył thriller, który rozegrali Konrad Słoma oraz Robert Kosielski. Koniec końców, zwycięsko z tej wojny wyszedł Robert Kosielski, który po raz kolejny pokazał, że snookerowy fach w jego ręku zdecydowanie pozostał.

W tzw. półówkach spotkać się mieli ze sobą Robert z Imadem oraz Marcin z Jędrkiem. Pierwszy z półfinałowych meczów okazał się być prawdziwym meczem walki, a nieco więcej determinacji wykazał Robert, który zameldował się w pierwszym finale w karierze. Drugi półfinał przyniósł bardzo dojrzałą taktycznie grę Marcina i tylko kilka zrywów i szarpnięć Jędrka. Nic więc dziwnego, że ten pierwszy odniósł bardzo przekonujące zwycięstwo. Na otarcie łez Jędrkowi pozostała żółta koszulka lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Łodzi 2023/2024.

Licznie zgromadzeni kibice, tradycyjnie zajmujący sobie pozostały przed finałem czas rozmowami o starych samochodach, bukmacherką czy przerzucaniem się nie zawsze najbardziej wyszukanymi żartami, oczekiwali w finale wielkiego widowiska. Bohaterowie byli chyba jednak nieco zmęczeni, a żelazna konsekwencja i bardzo pewno gra na wbiciach Marcina pozwoliła mu na odniesienie komfortowego zwycięstwa. Robert jednak w kolejnych turniejach pokazuje, że snookerzystą jest co najmniej nie gorszym niż biegaczem – cóż, miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie widzimy się również w rozgrywkach ligowych. Wracający do bilardowej rywalizacji po kilkuletniej przerwie Marcin udowodnił wszem i wobec, że oto w klubie Frame ukrywa się kolejny snookerowy talent na miarę ogólnopolską. Przez wszystkie mecze był świetny na wbiciach, pewny na pozycjonowaniu i bardzo świadomy taktycznie. Po prostu, mieszanka zabójcza!

Niezwykle interesująco zapowiada się również V Turniej o Puchar Łodzi 2023/2024! Jacek i Jędrek stoczą w nim bój na śmierć i życie o zwycięstwo w „generalce”, a o trzeci stopień podium walczyć będzie aż… 7 Zawodników! Tak, tak, nie przesłyszeliście się! Emocje gwarantowane, a doświadczenie IV Turnieju pokazuje, że spodziewać się możemy wyłącznie niespodziewanego…

PS. Turniej ruszył o godzinie 10:15. O 10:17 rozpoczęła się kuluarowa dyskusja dotycząca ewentualnej wyższości rozgrywania partii na 6 czerwonych. Finał zakończył się o 22:30. Gdy piszę te słowa w niedzielę o 19:57 dyskusja nadal trwa i rychłego końca jej nie widać 🙂

Jędrzej Janicki
Jędrzej Janicki